bitwa warszawska 1920

Bitwa Warszawska 1920 roku – historia i mit polityczny

Od wielu pokoleń jedna legenda – Józef Piłsudski

Od Bitwy pod Warszawą w 1920 roku minęły cztery pokolenia, od śmierci Józefa Piłsudskiego – trzy. Na ogół swoich pradziadów już nie pamiętamy, ale o wydarzeniach z sierpnia 1920 roku potrafimy długo rozprawiać i się o nie spierać. Niewiele jest w historii Polski tematów wywołujących tak wiele emocji i kontrowersji. Tak powstają mity polityczne. Czy zatem bitwa warszawska może funkcjonować bez nich?

Na legendę Piłsudskiego składa się wiele elementów. Był tym który spełnił marzenia, którymi przez cały XIX wiek żyły pokolenia Polaków. Nie stał się Mierosławskim, Langiewiczem, Trauguttem czy jednym z generałów czasów powstań, którzy kończyli sfrustrowani na emigracji albo w carskich więzieniach. W odróżnieniu do wielu innych cechował go specyficzny dar – umiał rozmawiać i porozumiewać się z ludźmi reprezentującymi różne opcje polityczne, umiał wznosić się ponad własne uprzedzenia. Słuchał wielu, ale najważniejsze decyzje zazwyczaj podejmował sam. Ponadto, co ważne ze społecznego punktu widzenia, dziś powiedzielibyśmy wizerunku politycznego, to odróżniające go z szeregu polskich polityków – i w przeszłości, i dziś – absolutnie czyste ręce. Obraz tej postaci dopełniał skromny legionowy mundur i maciejówka, córki, domek w Sulejówku.

Na legendę pierwszego marszałka nakłada się legenda wiktorii oręża polskiego z sierpnia 1920 roku, którą można porównywać jedynie z wiedeńską. Dla jednych bitwa warszawska, dla drugich cud nad Wisłą – bez względu na nazwę, w każdej narracji przejawia się postać marszałka Józefa Piłsudskiego jako przywódcy politycznego i jednocześnie wojskowego. To on miał podejmować kluczowe decyzje, to on miał wydać słynny rozkaz do przegrupowania i kontruderzenia znad Wieprza. Czy jednak rzeczywiście godzien jest Piłsudski dostąpienia tej chwały co zwycięzki król spod Wiednia?

Przez dziesiątki lat obie wiktorie splatały się aż stopiły w jedność. Z dogasającą I wojną światową Polska powracała na mapę Europy po 123-letniej niewoli, przy pełnej akceptacji elit politycznych wszystkich orientacji (poza komunistami) i głębokim poparciu społeczeństwa.

W tych przełomowych i trudnych miesiącach w europejskich stolicach wiedziano, że taki kraj jak Polska faktycznie istnieje. Brakowało natomiast informacji, jak przebiegają jego granice. Co więcej – tych granic w dużej mierze nie było. W listopadzie 1918 roku wyzwolono bowiem jedynie centralną część kraju z Warszawą, Krakowem i Lublinem. Proces formowania granic był znacznie rozciągnięty w czasie i łączył się z walką z większością przyszłych sąsiadów II Rzeczypospolitej. Była to walka polityczna, dyplomatyczna, a także zbrojna. O kształcie terytorialnym odradzającej się Polski na zachodzie miały zdecydować mocarstwa obradujące na konferencji pokojowej w Paryżu, a na wschodzie – czyn zbrojny.

Po drugiej stronie barykady stali bolszewicy. Od chwili objęcia władzy w Petersburgu i Moskwie, z jednej strony, koncentrowali się na obronie zdobytych pozycji i rozszerzaniu swej dominacji na całe terytorium Rosji, z drugiej – na stwarzaniu warunków dla „przerzucenia” rewolucji na Zachód (opanować obszary państw nadbałtyckich, Polskę, Ukrainę, Bukowinę i Besarabię), by tą drogą podać „bratnią rękę masom pracującym” krajów Europy – w pierwszej kolejności Niemiec.

Na drodze realizacji tej idei, poza organizacją odpowiednio licznej armii, stały w sensie dosłownym, siły zbrojne państw centralnych na froncie wschodnim. Przywódcy bolszewiccy (Lenin, Trocki) zakładali, że państwami centralnymi wstrząsną rewolucje, które obejmą także armie. Przewidywania te u schyłku 1918 roku zdawały się sprawdzać. Zakończenie działań na froncie zachodnim 11 listopada, klęska Niemiec i – będące ich konsekwencją – rozprężenie w armii (upadające morale, powstające rady żołnierskie), zniknięcie z mapy Europy Austro-Węgier czy wytworzenie się swoistej politycznej próżni w Europie Środkowo-Wschodniej, zdawało się otwierać przed Rosją Radziecką nowe perspektywy. Armia Czerwona u schyłku 1918 roku rozpoczęła marsz na Zachód. Od wycofujących się Niemców przejmowano sprzęt wojenny i środki transportu. Celem była „internacjonalistyczna pomoc uciśnionym ludom Europy”. Według słów Trockiego, „jak przez Kijów wiedzie droga bezpośrednia do połączenia się z rewolucją austro-węgierską, tak przez Psków i Wilno prowadzi do bezpośredniego kontaktu z rewolucją w Niemczech”.

W konsekwencji na początku 1919 roku istniały już rządy radzieckie na skrawkach terytoriów Finlandii, Estonii, Łotwy i Litwy, Białorusi oraz Ukrainy. Oznaczało to stan konfliktów zbrojnych z powstałymi rządami narodowymi tych państw. Przed posuwającymi się oddziałami Armii Czerwonej znajdowały się tereny zamieszkałe przez Polaków. Wobec braku regularnych sił zbrojnych w wielu miastach (Mińsk, Słuck, Wilno, Kowno, Lida, Grodno) zaczęły tworzyć się polskie lokalne oddziały samoobrony. Właśnie one jako pierwsze weszły w kontakt bojowy z bolszewikami.

Wobec początkowych sukcesów, stosunkowo słabego oporu przeciwnika i związanego z nimi nastroju optymizmu wśród przywódców bolszewickich, dowództwo Armii Czerwonej wydało rozkaz przejścia do II fazy „czerwonego marszu” na Zachód. Lenin w styczniu 1919 roku dostrzegł: „potężny ruch radziecki nie tylko na terenach dawnego imperium cara, na przykład, na Łotwie, w Polsce, na Ukrainie, lecz także w krajach zachodnioeuropejskich (…) W Niemczech (…) rewolucja od razu przybrała formy «radzieckie»”. Celem strategicznym bolszewików było unicestwienie polskich sił zbrojnych, opanowanie Rzeczypospolitej oraz wsparcie rewolucji w Niemczech i innych krajach Europy Zachodniej. W odezwach i proklamacjach przywódców państwa radzieckiego oraz dowódców Armii Czerwonej wielokrotnie wymieniana była stolica Polski jako jeden z priorytetowych celów…

antoni heda

Generał Antoni Heda „Szary” – niezłomny żołnierz podziemia

Jego dokonania i jednoznaczna postawa przez całe życie świadczą, że był obrońcą niepodległości Polski i współtwórcą najlepszych kart naszej historii najnowszej…

katolicyzm polityczny

Wojciech Buchner: Katolicyzm polityczny i jego wrogowie

Dzieje katolicyzmu politycznego to nieprzerwane pasmo sukcesów i porażek, wzlotów i upadków…