roman dmowski
Kategorie:

Roman Dmowski: w cieniu Piłsudskiego i Rosji

Minęły już 83 lata od śmierci Romana Dmowskiego – ojca narodowej demokracji w Polsce, wybitnego polityka i współtwórcy powrotu niepodległej Rzeczypospolitej na mapę Europy po I wojnie światowej. Jego osoba wywołuje liczne, często skrajne komentarze, czy to ze strony historyków, czy też publicystów lub nawet czynnych polityków. I zapewne będzie je wywoływać, nawet po upływie 100 lat. Z jednej strony bowiem przywódca przedwojennej Endecji miał to szczęście nie ujrzeć wrześniowej klęski, późniejszej tułaczki i bolesnej golgoty znacznej części narodu polskiego. Z drugiej zaś, pozostawił po sobie bogate dziedzictwo intelektualne. I właśnie te dwa punkty – niedoszłych scenariuszy z Dmowskim na czele państwa oraz interpretacji jego dorobku – są po dziś dzień iskrą rozpalającą dyskuje w polskich domach.

Wichrzyciel czy ojciec niepodległości? Kim był naprawdę Roman Dmowski?

Czy Roman Dmowski był jednym z ojców niepodległości państwa polskiego? Czy jego rola jest deprecjonowana i przykrywana, z jednej strony zasługami Józefa Piłsudskiego, a z drugiej strony działalnością radykalnych dziedziców doktryny politycznej obozu narodowego? A może – jak chcieliby niektórzy – Dmowski zasługuje jedynie na łatkę sługusa Rosji i burzyciela koncepcji piłsudczykowskich?

Jako syn kamieniarza, z przeciętnym wykształceniem, wchodził w dorosłe życie pełen ambicji i marzeń o wolnej Polsce. Dojrzewając, zaczął sprawy poważne traktować pragmatycznie, w przeciwieństwie do kwestii osobistych i uczuciowych. Za młodu poróżnił go z Józefem Piłsudskim konflikt o kobietę. Ale to nie tylko Maria Juszkiewiczowa i jej walory kobiece wskazywały na młodzieńczą porywczość Dmowskiego. Jako członek tajnej organizacji „Strażnica” wykazywał się dużym dynamizmem i oporem przeciwko rusyfikacji. Młody endek przypominał wówczas bardziej starego Piłsudskiego niż samego siebie z lat I wojny światowej i okresu II Rzeczypospolitej.

Dmowski szybko określił się politycznie i zbudował wokół siebie ciekawe pod względem intelektu i zasobów ekonomicznych środowisku. Tacy ludzie jak Seyda, Głąbiński, czy Grabski łatwo znajdowali z nim wspólny język. Prawdziwą karierę przyniosło wejście do Ligi Polskiej i działalność na Zachodzie.

Od tego momentu, a więc właściwie środka I wojny światowej, historia Polski zaczyna naliczać Dmowskiemu różnego rodzaju etykietki, stereotypy, mundury ideowe, w które on nie chciał się mieścić. Jak zauważył na kartach magazynu „Polonia Christiana” prof. Grzegorz Kucharczyk (tekst udostępniono także na portalu pch24.pl), Dmowskiego szybko zaczęto szufladkować jako rusofila.

Rusofil? Zimny pragmatyk!

Tymczasem, rozumowanie przywódcy Narodowej Demokracji było bardzo wyrachowane: chcąc iść ramię w ramię z Ententą, trzeba iść z Rosją. Jeśli bowiem przegra ona wojnę, wówczas na jej zachodnich rubieżach (czyli polskich kresach wschodnich) będzie przestrzeń do ekspansji Polaków i przywracania tam Rzeczypospolitej. Natomiast scenariusz zwycięstwa Rosji w koalicji z Francją i Anglią w wojnie światowej mógł owocować przejściem większości lub całości ziem polskich pod panowanie jednego zaborcy, a to istotnie zwiększało szanse na uzyskanie autonomii.

Prof. Kucharczyk zauważa, że w optyce Dmowskiego Rosja miała dwa walory: antyniemieckość oraz wewnętrzną słabość. „Rosja jest nie tylko słabsza od Niemiec, ale nieuchronnie kroczy ku totalnej autodestrukcji, co nie jest obojętne z punktu widzenia polskiej polityki” – dodaje znany poznański historyk.

Zresztą nic tak nie oczyściło autorytetu Dmowskiego i nie dowiodło jego patriotyzmu jak konferencja pokojowa w 1919 roku w Paryżu. Właśnie tam twardo i sprytnie zarazem domagał się dla Polski całości ziem, czy to na zachodnim, północnym, czy też na wschodnim kierunku. Zdaniem wielu słuchaczy, zaimponował słuchaczom umiejętnością gry retorycznej, logicznym wywodem i znajomością problematyki politycznej.

Nowe problemy z autorytetem Dmowskiego miały przyjść później, już w odrodzonej Polsce. Tam jego środowisko się podzieliło, a części ruchu narodowego ewoluowały w stronę doktryn bardzo obcych staremu endekowi. Mimo wszystko, nawet ci najbardziej radykalni narodowcy nie deprecjonowali tego dorobku, który zaczął stanowić swoisty testament Dmowskiego. Ich ideowi spadkobiercy hołdują mu współcześnie.