cud w sokółce, cud bożego ciała
Kategorie:

Świadectwa cudów na ziemiach polskich

Ziemie polskie były świadkami licznych cudów. Niektóre z nich dzielą wieki, ale ich charakter jest podobny. Wiele z nich miało wymiar eucharystyczny, a świadectwa tych cudów znane są po dziś dzień. Wiedzę o tego typu wydarzeniach upowszechniają organizacje świeckich, takie jak Stowarzyszenie Piotra Skargi.

Cud Bożego Ciała w Krakowie (XIV wiek)

Jedno z tych niezwykłych wydarzeń nastąpiło w Krakowie w 1345 roku. Wówczas do kościoła wtargnęła grupa złodziei. Zdewastowali tabernakulum, po czym zabrali naczynie wypełnione Ciałem Chrystusa. Chciwe łapserdaki liczyły na jego drogocenny charakter. Gdy okazało się, że jest ono skromne, porzucili je wraz z Ciałem Pańskim. Jakże duże okazało się zdziwienie mieszkańców, gdy po upływie kilku nocy mieszkańcy grodu Kraka ujrzeli, że z miejsca, w którym wyrzucono puszkę bije światło. Tak działo się przez trzy noce. Zlęknieni mieszkańcy grodu smoka Wawelskiego mniemali, że chodzi tu o zwiastun nieszczęść czekających na miasto. Jednak po kilku dniach ktoś odnalazł zgubione w trawie naczynie z Hostiami. Po pewnym czasie na miejscu tym powstał kościół pod wezwaniem Bożego Ciała. Po dziś dzień stoi on na krakowskim Podgórzu.

Wiele stuleci później doszło do cudu w Dubnie. W 1867, tuż po powstaniu styczniowym polscy katolicy znajdowali się pod srogim ciężarem carskiego batoga. Nie zapomnieli jednak o Panu Bogu. Przeciwnie, uczestniczyli w nabożeństwach, a jednym z nich było 40-godzinne nabożeństwo w Dubnie. W pewnym momencie rozpoczęła się adoracja Najświętszego Sakramentu. Zaczęło z Niego bić przedziwne światło. Jednak nie oślepiło ono ludzi. Odebrano to jako niezwykły znak pamięci Pana Boga o Polakach.

Sokółka – współczesny cud

To niejedyne przykłady pamięci Pana Boga o Polakach. Warto też wspomnieć o innych – jak cud w Sokółce w 2008 roku. Tam podczas jednej ze Mszy świętych upadła na stopień ołtarza konsekrowana Hostia. Przeniesiono ją do naczynia z wodą, gdzie oczekiwano na jej rozpuszczenie się w niej. Tego bowiem wymagały procedury kościelne. Gdy jednak po pewnym czasie zakrystianka, siostra Julia Dubowska otworzyła sejf i poczuła zapach kwaszonego chleba. Zobaczyła w nim niemal rozpuszczony komunikant wraz z czerwoną plamą przypominającą krew.

Następnie dwoje profesorów badało komunikant i potwierdzili, że znajdujący się w nim fragment musi pochodzić z mięśnia sercowego należącego do człowieka. Co więcej, chodziło o człowieka pogrążonego w agonii.